27 rzeczy, których NIGDY się o mnie nie dowiesz



Gdy je przeczytasz, będę musiała cię zabić.


Pierwszy ząbek dziecka, ósma rocznica związku, siódmy wyjazd na Sri Lankę, pół miliona w Lotto, o żadnej z tych rzeczy, które mnie dotyczą, nie przeczytasz w internecie. Ups.


1. Nienawidzę list z numeracją.

2. Nigdy nie czytałam żadnej książki autorstwa Kominka.

3. Gdy robię zakupy w internecie, staram się odbierać przesyłki tak, żeby nikt ich nie widział. Szczególnie jeśli to... Kosmetyki.

4. Ale ponieważ wiem, że pomyślałeś o czymś innym – tak, kupiłam sobie kiedyś wibrator. 
W sensie dostałam go w prezencie.

5. Skrycie marzę o byciu kimś takim jak Paris Hilton. Głupia jak but, ale w butach od Valentino.

6. Cierpię na nerwicę natręctw. Poza tym nic mi nie jest. Nic mi nie jest. Nic mi nie jest.

7. Oddawałam kiedyś mocz tuż pod wejściem do Komendy Policji. Żaden z funkcjonariuszy, na szczęście się nie zorientował.

8. Z perspektywy czasu stwierdzam, że w okresie szkolnej edukacji, nie przeczytałam ŻADNEJ lektury szkolnej w całości. Gdy tylko przestawała być lekturą szkolną – chętnie się za nią zabierałam. Nie lubię działać pod przymusem.

9. Czytam zdecydowanie za mało książek, chociaż udaję, że czytam dużo.

10. Jestem nudna, więc opowiem coś o mojej babci.

11. Moja babcia, wraz z rodziną, ukrywała Żydów w specjalnym schowku, podczas gdy udzielała lekcji gry na pianinie niemieckim oficerom. #niemiaławyboru

12. Jestem w stanie oddać bardzo wiele, za dobre smyranie po pleckach.

13. W dzieciństwie wolałam się bawić z chłopcami. Nawiasem mówiąc, obecnie w sumie też.

14. Ale jestem biseksualna. Chociaż, mimo wszystko, wolę mężczyzn.

15. Wszyscy piszą, że blogerzy się sprzedają. Tak naprawdę chcę na blogu zarabiać nieprzyzwoicie duże pieniądze, by robić te wszystkie szalone rzeczy, które robią dobrze zarabiający blogerzy. Na przykład, jeść w restauracjach.

16. Gdybym miała jedną, specjalną umiejętność, jaką mają postacie w grach komputerowych, to wybrałabym spanie przez 8 godzin dziennie.

17. Wszyscy mężczyźni, z którymi się kumpluje, mówią, że w poprzednim wcieleniu byłam mężczyzną.

18. Tak naprawdę nie lubię schabowego. Serio.

19. Mama nie wie, że czasami palę.

20. Jestem w stanie wyobrazić sobie okoliczności, w których buty typu emu, mogą wyglądać dobrze.

21. Gdy się upiję, słucham na słuchawkach Kaczmarskiego i płaczę do „A my nie chcemy uciekać stąd”

22. Ale wstydzę się głośno słuchać muzyki na słuchawkach w komunikacji publicznej. Mam wrażenie, że wszyscy wtedy wiedzą, czego słucham, co jest oczywiście nonsensowne.

23. Nigdy nie byłam na solarium. Uwielbiam, gdy ktoś mi wytyka moją „niezdrową bladość”. Pie******* się, opalone skur******.

24. Nie wierzę w żadne nadprzyrodzone siły, ale jestem podekscytowana na myśl, że mogłabym pójść kiedyś do wróżki.

25. Gdy byłam mała, wymyślałam różne nieistniejące stworzenia. Na przykład pod kaloryferem, żyły hedzie i popomingi.

Portret pamięciowy Hedziów i Popomingów, sporządzony przeze mnie obecnie, w Paintcie.


26. Mimo mojego sędziwego wieku dalej boję się ciemności.

27. Mówię do siebie, gdy jestem sama w domu. Bardzo dużo mówię do siebie.



Może już tylko ramen, sushi, wygrana w konkursie paletka cieni do powiek z półki premium – to są rzeczy, którymi od czasu, do czasu chcę się dzielić. Bo czasami wybieram te najbardziej wiekopomne przedmioty, bądź posiłki, aby nadać im jakiś dodatkowy sens. Choć w zasadzie, to zupełnie bez sensu.

Od dłuższego czasu nie wrzucam zdjęć swoich bliskich na Facebook czy Instagram. Mój profil, na największym portalu społecznościowym na tej planecie, świeci pustkami w rubrykach dotyczących miejsca zamieszkania, związku, miasta, z którego pochodzę, uczelni. Wiele więcej po prostu nie ma. Nie umieszczam żadnych informacji, które byłyby pożywką dla ciekawskich, znudzonych koleżanek z podstawówki. Na próżno szukać tam zdjęć ze spacerów po plaży, hipsterskich knajp w stolicy, warsztatów z kreatywnego pisania w Krakowie.
Na tym drugim (jeszcze) pozwalam sobie na więcej, ale pewnie za jakiś czas i tam mój profil pójdzie na cenzurowane.

Ludzie wrzucają zdjęcia swoich dzieci, partnerów, wycieczek zagranicznych, zakupionych sprzętów czy - moje ulubione - kart kredytowych. A najśmieszniejsze jest to, że robią to dobrowolnie. Wysrywają się na swoją prywatność, w imię bycia obiektem lajków. Nigdy nie było prościej wyciągnąć od ludzi różne newralgiczne informacje, które później można w różnoraki sposób wykorzystać. Bo informacja zawsze będzie bronią.

Uzależniliśmy się od bycia w internecie. Od przyswajania gówna. Od tych samych gęb codziennie. Gubisz się w tym, co powiedziałeś i komu powiedziałeś. Więcej zdjęć masz w social mediach niż w telefonie, czy albumie rodzinnym. Więcej, niż w folderze porn, I choć znam ludzi, bardzo aktywnych w internecie, których lubię i szanuje, muszę coś powiedzieć.

Gdy wydaje się, że bez zameldowania się w obecnej lokalizacji, jesteś nikim – masz rację. Jesteś nikim.




P.s. Najgorsze jest to, że każdy bloger ma w sobie coś z ekshibicjonisty.
Szczególnie gdy pisze pod prawdziwym nazwiskiem.



P.s. 2 Dlaczego 27? Oczywiście nie można się w żaden sposób domyślić, ale dowiecie się w poniedziałek.





Tekst powstał we współpracy z grupą Blogi KOT (Komiczne, Odważne, Twórcze), do której zaszczyt mam przynależeć. Zadany temat brzmiał: ile siebie pokażę w internecie, czyli jak rozpoznać uzależnienie od ekshibicjonizmu. #blogiKOT


Na tej stronie komentarze są obsługiwane przez wtyczkę Disqus, mogącą nie wyświetlać się poprawnie w wersji mobilnej strony. Jeśli chcesz dodać komentarz anonimowo, po wpisaniu jego treści, wystarczy wpisać swoje imię/nick, zaznaczyć pole "wolę pisać jako gość" i dodać dowolny adres e-mail (może być nieistniejący).  Jeśli chcesz udostępnić zawartość - wybierz interesujący Cię sposób udostępniania z kolorowego panelu po lewej stronie. 




1 komentarz:

  1. 2 7 8 9 16 21 23 25 27 mamy wspólne! Jakby ktoś się pytał rzecz jasna :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 szer za szer , Blogger